NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » JAWNOŚĆ W SĄDZIE JEST WAŻNIEJSZA NIŻ FORMALNY PORZĄDEK.

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Jawność w sądzie jest ważniejsza niż formalny porządek.

  
MareczekX5
30.03.2013 12:57:55
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Administrator 

Posty: 7596 #1291258
Od: 2012-7-24
Za: http://www.aferyibezprawie.org/index.php?option=com_content&view=article&id=3043:jawno-w-sdzie-jest-waniejsza-ni-formalny-porzdek&catid=10zaskoczonygolna&Itemid=2

Każdy może wejść na jawną rozprawę i z niej wyjść, a sędzia z tego powodu nie powinien strofować publiczności.

Obrazek

Jawność w sądzie jest ważniejsza niż formalny porządek. Rolą sędziego jest zagwarantowanie porządku i powagi podczas rozprawy. Czy jednak sędziowie czasem tej władzy nie nadużywają?

Kilka dni temu w typowej sprawie o ochronę dóbr osobistych między byłymi ministrami (PO i PiS) przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga na salę prócz pełnomocników weszli dwaj dziennikarze, jeden znany sędziemu Bogdanowi W. z poprzedniej rozprawy.

– Panowie dziennikarze? – zapytał sędzia. – Tak. – Czyli zostajecie do godz. 12.30, do końca rozprawy, bo u mnie nie ma wychodzenia przed końcem – zadekretował sędzia, a był to początek rozprawy, godz. 10.

Rzeczywiście, sędzia Bogdan W. pilnuje przestrzegania „swojej" zasady, bo gdy na poprzedniej rozprawie jeden z dziennikarzy (sędzia wiedział, że to dziennikarz) chciał wyjść wcześniej, fuknął do niego:

– Jakim prawem wychodzi pan bez pytania sędziego o zgodę na wyjście...

Dziennikarz zapytał więc już u drzwi: – Wysoki sądzie, proszę o zgodę na wyjście. 
– Proszę – odpowiedział łaskawym tonem sędzia.

Każdy może być 
na rozprawie

Rozprawy sądowe generalnie są jawne, ta też taka była. Wtedy każdy pełnoletni, nieuzbrojony obywatel ma prawo uczestniczyć w posiedzeniu w charakterze publiczności. Wśród niej są też dziennikarze, którzy specjalnego statusu nie mają, choć mogą wystąpić np. o nagrywanie rozprawy bądź zgodę na ujawnienie personaliów oskarżonego.

Co o takim incydencie myślą adwokaci – stali bywalcy sal sądowych?

– Uważam, że nie powinno do tego dojść w tych okolicznościach – mówi adwokat Grzegorz Kuczyński. – Sąd nie może zakazać publiczności opuszczania sali przed zakończeniem posiedzenia. Takie zarządzenie sądu może być jednak uzasadnione tokiem postępowania dowodowego: w razie składania zeznań przez świadka sąd może ograniczyć opuszczanie sali przez publiczność, jeżeli uzna, że może to mieć wpływ na dalsze dowody (chodzi o to, żeby świadkowie na korytarzu nie dowiedzieli się, co powiedzieli wcześniejsi). Jeśli jednak nie ma obawy o wpływanie na postępowanie dowodowe bądź zakłócenie powagi sądu, to nie ma podstaw do takiego traktowania publiczności – wyjaśnia.

Choroba łańcuchowa

– Jawność rozprawy oznacza, że każdy może na salę wejść i opuścić ją w dowolnym momencie. Jedynym wymaganiem jest zachowanie na tyle dyskretne, żeby nie zakłócać spokoju sali sądowej, z czym, przyznajmy, niektórzy przedstawiciele prasy mają kłopot – zauważa adwokat Jerzy Naumann. – Taki rwetes bywa powodem irytacji sędziów, żadne jednak pozwolenia ze strony sądu na wejście i wyjście nie są wymagane. Sąd nie może też pytać, co się często zdarza, o nazwisko, a w wypadku dziennikarzy – o redakcję. Jedynym uprawnieniem sędziego jest badanie, czy osoby wchodzące na salę nie są nieprzesłuchanymi świadkami, bo tym na sali przebywać nie wolno. Moim zdaniem – dodaje adwokat – opisane zachowanie sędziego wskazuje na początek pewnej przypadłości, która wynika z przerostu poczucia władzy – ulegają jej czasem niektórzy sędziowie o słabszym charakterze.

Jeszcze bardziej radykalny jest w ocenie prof. Bogudar Kordasiewicz: – Nie widać podstaw prawnych do takiego zachowania sędziego.

Najlepiej to wykazać, odwracając sytuację: przecież gdyby sędzia nie pozwolił komuś wejść na salę w trakcie rozprawy, ewidentnie naruszyłby zasadę jawności rozpraw. Zachowanie sędziego jest także przejawem „choroby łańcuchowej" (złego pojmowania zajmowania stanowiska sędziego) i spełnia przesłanki dyscyplinarnej odpowiedzialności sędziego, gdyż de facto prowadzi do ograniczenia jawności rozprawy.

Dziennikarze 
to nie anioły

Dziennikarze nie są oczywiście święci, a sąd czasem jakby się zabezpieczał. Pokazał to ostatni głośny proces Katarzyny W. oskarżonej o zabójstwo córeczki. Sąd ograniczył jawność – zabronił fotoreporterom robić zdjęcia podczas rozprawy i zmienił salę na mniejszą.

Formalnie oczywiście może tak postępować. Sędzia Barbara Piwnik mówiła zresztą w „Rzeczpospolitej" („Na sali rozpraw musi być porządek", 
4 marca 2013 r.), że filmowanie całego przebiegu rozprawy, kamery ustawione przed stołem sędziowskim mogą wypaczyć niektóre dowody, np. zeznania świadków.

Stali bywalcy sądowi wskazują, że nieporozumienia na linii sędzia – dziennikarz wynikają w dużej mierze z tego, że zainteresowanie mediów i ich obecność na rozprawach to jeszcze dla niektórych sędziów trochę nowość. A dziennikarz to ktoś, kto przygląda się sprawie, może coś w zachowaniu sądu dostrzec niewłaściwego i opisać, skomentować. To burzy przyzwyczajenia.

Wielu adwokatów, ale także podsądnych przyznaje, że wystarczy, by na sali był choćby jeden dziennikarz, a wszyscy zaczynają zachowywać się inaczej.

– Kiedyś uczestniczyłem w rozprawie w sądzie w Nowym Jorku. Tam każdy sędzia ma swoją salę, w której zawsze prowadzi rozprawy, a miejsce dla publiczności jest spore. Dla dziennikarzy zarezerwowana jest pierwsza ławka i – uwaga! – specjalnie dla nich jest wystawiony duży ekran, na którym prezentowane są dowody – opowiada adwokat Krzysztof Czyżewski. – Każdy może wejść na rozprawę w jej trakcie i wyjść z niej w dowolnym momencie. Z drugiej strony sędzia tam cieszy się ogromnym szacunkiem i nikt nie ośmiela się naruszyć zasad, jakie on wyznacza. Poza tym nie do pomyślenia jest wchodzenie w kurtce, z telefonem komórkowym...

Hitem jest sytuacja z gmachu sądów warszawskich: rozprawa trwa w najlepsze, odbywa się jakaś ostra dyskusja, nagle drzwi sali się otwierają, wszyscy patrzą, kto to, a zza drzwi wychyla się człowiek w kurtce z torbą, wyciąga kolorową kartkę i kładzie na stole. Nie mówiąc nic, zamyka drzwi i wychodzi. Była to reklama pizzy. Dostarczył ją zresztą też do innych sal.

Ciekawe, jak zareagowałby sędzia W., gdyby na niego trafił.

m.domagalski@rp.pl"> m.domagalski@rp.pl
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee



http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » JAWNOŚĆ W SĄDZIE JEST WAŻNIEJSZA NIŻ FORMALNY PORZĄDEK.

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny