Ukraina – Kijowska junta chciała wiać do Polski

Unia Europejska wabi Ukrainę do ekonomicznej pułapki
W tekście ekonomicznej części umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską są ukryte pułapki wielkości góry lodowej, w konfrontacji z którymi Ukraińcy mają wszelkie szanse powtórzyć los pasażerów „Titanica”. Jest to opinia komentatora Siergieja Duzia.

Ryzyko związane z integracją europejską rozwijających się gospodarek (w przypadku Ukrainy, mowa raczej o stagnacji) jest znane: porażka w walce konkurencyjnej z zagranicznymi producentami, załamanie lokalnej produkcji, obniżenie stopy życiowej, nasilenie problemów społecznych oraz, w konsekwencji, degradacja aż do całkowitego upadku lub przynajmniej do przekształcenia się w surowcowy dodatek Zachodu.

Niestety, ukraińska opinia publiczna nie chce nic wiedzieć na temat tych zagrożeń [polskie lemingi też nie chciały nic wiedzieć - admin]. Jest to zrozumiałe: w warunkach antyrosyjskiej fali informacyjnej i nadmiernych oczekiwań związanych ze stowarzyszeniem z Unią Europejską, dość trudno zmusić się do uważnej lektury tekstu dokumentu, który został podsuniety naiwnemu Kijowowi przez pragmatyczną do cynizmu Brukselę. Mówi dyrektor Międzynarodowego Instytutu Państw Najnowszych, politolog Aleksiej Martynow:

Idea nie jest związana z trudnościami gospodarczymi, przez które będzie musiała przejść Ukraina w ramach tego stowarzyszenia. Jest to przede wszystkim idea polityczna, polegająca na kategorycznym zerwaniu z Rosją. Wielu Ukraińców do tej pory uważa, że stowarzyszenie jest pierwszym krokiem w kierunku przystąpienia do Unii Europejskiej. Jednak podobne umowy stowarzyszeniowe z Unią Europejską ma wiele krajów Ameryki Łacińskiej. Egipt i Turcja od kilkudziesięciu lat są państwami stowarzyszonymi z Unią Europejską. Jednak żadne z nich do Unii Europejskiej nie weszło. Stowarzyszenie i członkostwo – to niezwiązane ze sobą rzeczy. Gdy istniała silna potrzeba rozszerzenia Unii Europejskiej o kraje Europy Wschodniej, żaden z nich nie przechodził etapu członkostwa stowarzyszonego. Pochłonięcie odbywało się natychmiast.

Zgodnie z warunkami umowy z Unią Europejską, Ukraina jest zobowiązana do dostosowania swojego ustawodawstwa do norm unijnych. W szczególności, mówimy o procesie obowiązkowej restytucji, czyli zwrotu nielegalnie znacjonalizowanego mienia przez jego obecnych właścicieli i ich spadkobierców. W tekście dokumentu nie ma ani słowa na ten temat, ale restytucja jest ważną i integralną częścią europejskiego systemu prawnego. Roszczenia mogą dotyczyć wszystkich nieruchomości, które zmieniły właściciela po 1917 roku. Nie są to setki, a tysiące obiektów, o czym zwykli entuzjaści integracji Ukrainy z Unią Europejską najprawdopodobniej nie myśleli.

Władze radzieckie odebrały właścicielom ponad trzydzieści dwa miliony hektarów ziemi, lub innymi słowy, ponad 52 procent terytorium współczesnej Ukrainy. Według europejskich przepisów wszystkie te ziemie powinny być zwrócone byłym właścicielom lub ich spadkobiercom. Przy czym nawet nie wszystkie te osoby są obywatelami Ukrainy. Poważne zakusy na nieruchomości mogą mieć, na przykład, spadkobiercy, żyjący obecnie w Polsce, na Węgrzech i w Rumunii.

Ogólnie rzecz biorąc, Ukraina może stracić wiele hektarów gruntów ornych, nie wspominając o setkach domów i innych nieruchomościach. Dodajmy, że restytucją będą najbardziej dotknięci mieszkańcy Ukrainy Zachodniej. Ich europejskie marzenie ryzykuje przeistoczyć się w ekonomiczną pułapkę. I winę za to będą ponosić oni sami.

http://polish.ruvr.ru


  PRZEJDŹ NA FORUM